Kuchennyafrodyzjak

i

Herbata zimowa

Zima ma swoje uroki - piękna, biała, nastrojowa, trochę bajkowa. Ale są też jej mniej przyjemne strony, kiedy smagani mroźnym wiatrem, brnąc przez śliskie, zaśnieżone chodniki, marzymy tylko o ciepłym kocyku i ogromnym kubku gorącej, aromatycznej herbaty. Przynajmniej w moim przypadku, bo herbata to mój napój numer jeden, nie tylko zimą i jesienią, ale właśnie zimą i jesienią zamieniam lekkie herbaty owocowe na mocne, korzenne, miodowe i to pite w ilościach hurtowych :)

 

Parę lat temu, znana "żółta" firma herbaciana wypuściła na rynek limitowaną serię herbaty o nazwie "Christmas tea". Opakowana w ładne, czerwone pudełko z okienkiem w kształcie choinki, dzięki któremu można było zajrzeć, co kryje w środku. A kryło wszystko to, co lubię - oprócz czarnej, liściastej herbaty, między innymi pomarańczową skórkę, dużą ilość kolendry, imbir, kawałki kory cynamonowej i goździki. To była jedna z moich ukochanych gotowych mieszanek herbacianych. Moja przyjaciółka nazywała ją "herbatką piernikową", kiedy parzyłam kolejny imbryczek, kolejnego zimowego wieczoru, jaki spędzałyśmy na pogaduszkach. Niestety sezonowej edycji Christmas Tea nie kontynuowano i nigdy więcej nie znalazłam jej w sklepach, ani nie trafiłam na godnego następcę. Pozostało po raz kolejny zdać się na siebie :)

 

Odkąd kaloryfery zaczęły grzać pełną parą, ruszyła też moja zimowa suszarnia - jabłka, gruszki na wigilijny kompot, plasterki pomarańczy i cytryn na świąteczne dekoracje oraz składniki zimowej herbaty :) Posiekana w kostkę suszona skórka pomarańczowa, ususzone kawałeczki imbiru, kawałki kory cynamonowej, suszona czarna porzeczka (ususzona latem), goździki i kolendra w ziarenkach wystarczyły, żeby odtworzyć smak ulubionego napoju. W dodatku proporcją składników można tak dowolnie żonglować, że w zależności od aktualnego kaprysu robię mieszankę bardziej imbirową, mocniej pomarańczową lub szaleńczo cynamonową. Pomyślę też o prezentowych mieszankach zimowej herbaty, dostosowanych do indywidualnych preferencji obdarowywanych. A tymczasem zaparzę jeszcze jeden kubek i pójdę sprawdzić, jak schną lukrowane pierniczki (o czym w następnym wpisie) :)

Herbata zimowa:

100 g dobrej, czarnej herbaty liściastej,

3 łyżeczki wysuszonej skórki pomarańczowej,

2 łyżeczki wysuszonego imbiru,

2 łyżki suszonej czarnej porzeczki,

3 łyżeczki ziaren kolendry,

1 łyżeczka goździków,

kilka kawałków kory cynamonowej

Pomarańczę z której skórkę będziecie używać do herbaty trzeba najpierw bardzo dokładnie wyszorować, sparzyć. W miarę możliwości trzeba szukać pomarańczy niewoskowanych. Skórkę zdjąć i oczyścić z jej białej części. Pokroić w kostkę. Imbir obrać ze skórki i pokroić w kostkę. Wysuszyć. Skórkę i imbir suszę w tackach lub na pergaminie rozłożonym na kaloryferze. Cynamon i goździki lekko potłuc w moździerzu.

Herbatę wymieszać z wysuszoną skórką pomarańczową, imbirem, porzeczką i korzeniami. Przełożyć do słoika lub puszki z pokrywką. Herbata jest gotowa do parzenia po około pięciu dniach.